Piłka nożna

Real Madryt za burtą Pucharu Króla

• Zakładki: 14


W środę oraz czwartek wieczorem rozegrane zostały ćwierćfinały Pucharu Króla, które wyłoniły tegorocznych półfinalistów. Athletic Bilbao pokonał u siebie Real Madryt 1:0 i awansował do półfinału Pucharu Króla. Gola na wagę zwycięstwa w 89. minucie zdobył Alejandro Berenguer.

Beniaminek górą

Starcie beniaminka La Liga Rayo Vallecano oraz Mallorci prowadzonej przez Garcię Luisa Plazę. Vallecas w tym sezonie to teren na, który obecnie żadna ekipa nie przyjeżdża z uśmiechem na ustach. Zawodnicy przyjeżdżają tam jakby do twierdzy, która jest prawie nie do zdobycia.

Od początku sezonu w Vallecas Rayo przegrało zaledwie jeden, jedyny mecz. Zawodnicy spod Madrytu u siebie mają fantastyczne wyniki. Dziewięć zwycięstw, dwa remisy i zaledwie jedna porażka, pod koniec stycznia z Athleticiem Bilbao. Na Vallecas poległa, chociażby FC Barcelona.

Nie inaczej było z Mallorcą, która przyjechała na przedmieścia Madrytu w środowy wieczór. Ekipa z Balearów pokazała kilka ciekawych wariantów, dobry mecz zagrał Pablo Maffeo czy nowy zawodnik Mallorci Vedat Muriqui. Kosowianin wygrał bowiem prawie 70% pojedynków główkowych.

Mecz sam w sobie nie był najciekawszy na świecie i z tym raczej nikt dyskutować nie będzie. W końcu wynik 1:0 dla gospodarzy mówi w tej sytuacji sam za siebie. Jedynego gola w tym spotkaniu strzelił Oscar Trejo, kapitan Rayo bez problemów wykorzystał rzut karny i ustalił wynik meczu. Na nic zdały się próby odgryzania się ze strony Mallorci, Rayo pierwszym półfinalistą.

Valencia drugim półfinalistą

Walka Cadiz nie wystarczyła do zwycięstwa w meczu, ale pozwoliła na zapewnienie przynajmniej trochę większych emocji niż w pierwszym meczu ćwierćfinałowym pucharu króla, ale o tym świadczy sam wynik tego meczu. Dwa gole Valencii i jeden strzelony przez Cadiz.

Pierwsza na prowadzenie wyszła Valencia. Stało się to za sprawą fenomenalnych w tym sezonie: Hugo Durro oraz Goncalo Guedesa. Obaj Ci zawodnicy prezentują bardzo wysoką formę na przestrzeni całego sezonu i co najważniejsze, są w miarę regularni. Portugalczyk pokonał bramkarza Cadiz strzałem pod ręką w sytuacji sam na sam i mógł celebrować swojego strzelonego gola.

Taka sytuacja utrzymywała się do gwizdka na przerwę. Na drugą połowę Cadiz wyszedł z trochę innym, bardziej bojowym, nastawieniem. To przyniosło efekt, podobnie jak wprowadzenie jeszcze w pierwszej połowie debiutującego Lucasa Pereza. To właśnie hiszpański napastnik wykorzystał rzut karny podyktowany dla drużyny gości. 1:1 zwiastowało duże emocje.

Tak też było. Valencia musiała gonić, aby uniknąć wspomnianej już wcześniej dogrywki. Dlatego też gospodarze ruszyli do odrabiania strat. Remis na tablicy wyników utrzymywał się przez równe 25 minut gry. W 79 minucie swojego gola dołożył bowiem także asystujący przy pierwszym golu dla Valencii Hugo Duro. Hiszpański zawodnik pokonał bramkarza i ustalił wynik spotkania na 2:1 dla „Nietoperzy”.

Betis też wygrywa swoje starcie

W kolejnym ćwierćfinale mierzyły się mierzyły się trzeci i szósty zespół tabeli La Liga. Real Sociedad San Sebastian i Real Betis Sevilla.

Mecz obfitował w dużo emocji, ale te pozytywne dotknęły jedynie piłkarzy i kibiców Realu Betis Sevilla. Drużyna Manuela Pellegriniego zagrała w mocno osłabionym składzie, a mimo tego potrafiła zdecydowanie pokonać gospodarzy i nie dać im właściwie żadnych szans.

Pierwsza bramka to gol strzelony przez fenomenalnego w tym sezonie Juanmi’ego. Na tego gola odpowiedział Real Sociedad, Adan Januzaj pokonał bramkarza Betisu, ale po wątpliwej analizie VAR gola anulowano.

Po przerwie na boisku grał i dominował jedynie Betis Sevilla. Goście weszli w drugą połowę z przysłowiowego „buta”. Pierwszego gola po przerwie strzelił oczywiście nie kto inny jak… Juanmi. Hiszpański napastnik w 57 minucie otworzył wynik bramkowy drugiej połowy.

W końcowych minutach meczu gola z rzutu karnego strzelił także wprowadzony po przerwie Willian Jose. Brazylijczyk bez trudności wykorzystał stały fragment gry dla drużyny gości i podwyższył ich prowadzenie do 3:0. Wynik spotkania ustalił Aitor Ruibal. W 87 minucie na tablicy wyników widniał wynik 4:0 dla przyjezdnych ze stolicy Andaluzji.

Niespodziewana porażka Realu

Pojedynek Realu Madryt z Athleticiem Bilbao był czwartym takim spotkaniem w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Wszystkie poprzednie wygrał Real Madryt. Odpowiednio 1:0, 1:2 oraz 2:0.

Real Madryt do tego spotkania podchodził do tego meczu osłabiony znacząco. Niedostępni dla Carlo Ancelottiego byli bowiem: Karim Benzema oraz Ferland Mendy. Z długiej podróży do Brazylii bezpośrednio do pierwszego składu wskoczyła trójka z Brazylii. Casemiro, Rodrygo i przede wszystkim Vinicius Junior, który w nocy z wtorku na środę rozegrał 60 minut w barwach Brazylii.

Rozkojarzeni, zdekoncentrowani, trochę nie w pełni sił fizycznych Brazylijczycy byli przepisem na katastrofę. Casemiro popełnił katastrofalny błąd w wyprowadzeniu piłki spod własnej bramki. Podanie w wykonaniu Casemiro zostało przejęte przez Mikela Vesgę.  Hiszpański pomocnik posłał piłkę prostopadłą do Alexa Berenguera, a ten nie zwykł marnować takich sytuacji.

Niespodzianka stała się faktem.

comments icon0 komentarzy
0 komentarze
35 wyświetleń
bookmark icon

Napisz komentarz…

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *