Ashleigh Barty pokonała Danielle Collins w finale Australian Open. Australijka wygrała 6:3, 7:6, choć przegrywała już 1:5 w drugim secie.
Życiowy sukces Amerykanki
Występ w finale turnieju wielkoszlemowego to największy jak dotąd sukces Amerykanki. Poprzednio, również na antypodach, dotarła do półfinału. Miało to miejsce 3 lata temu.
Ważnym punktem w jej życiu był ubiegły rok. Zdiagnozowano u niej endometriozę i w związku z tym w kwietniu przeszła operację. Do zdrowia wracała siedem tygodni.
Pomogło mi to zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym. Kiedy zmagasz się z tego rodzaju fizycznym bólem przez kilka tygodni w miesiącu, to nie jesteś w stanie grać regularnie ani dać z siebie wszystkiego zarówno jako sportowiec, jak i jako człowiek. Z pewnością czuję się teraz bardziej wolna – podsumowała Collins.
Uporanie się z kłopotami zdrowotnymi miało przełożenie na jej wyniki. Od lipca rozegrała 38 meczów, z których aż 31 wygrała. Po drodze wywalczyła pierwsze w karierze tytuły w turniejach WTA – w lipcu triumfowała na kortach ziemnych w Palermo, a w sierpniu na twardej nawierzchni w San Jose. W tym okresie wygrała w sumie 12 spotkań z rzędu.
Pierwszy set finałowego meczu trwał zaledwie 33 minuty. Collins popełniła w nim sporo niewymuszonych błędów, gorzej serwowała. To nie była ta sama zawodniczka, którą widzieliśmy w pojedynku z Igą Świątek.
Od 1:5 do zwycięstwa
W drugim na kort wyszła „inna” Collins. Niżej notowana Amerykanka wygrała otwierającego gema przy swoim serwisie, a później niespodziewanie zmusiła Barty do błędów przy jej podaniu i objęła prowadzenie 2:0. Collins zaczęła wywierać coraz większą presje na rywalce i po chwili przy swoim serwisie powiększyła przewagę na 3:0. Barty po raz pierwszy podczas turnieju w Melbourne znalazła się w takich tarapatach.
Australijka odpowiedziała po chwili wygranym gemem, ale to nie wybiło Collins z uderzenia. Jej łupem padł piąty gem i wśród australijskich fanów zapanowała konsternacja. Collins kontynuowała marsz po zwycięstwo i po chwili po podwójnym przełamaniu zrobiło się 5:1 dla Amerykanki.
Liderka rankingu pokazała jednak, że jest wielką mistrzynią. Bardzo dobry return pozwolił Barty odrobić część strat. Collins nie wytrzymała napięcia i miała coraz większe problemy z kontrolą swoich uderzeń. W dziewiątym gemie reprezentantka USA przy 30-0 była dwa punkty od seta. Australijka pokazała jednak ogromną klasę. Posłała dwa świetne returny i forhend po linii. Amerykanka wpadła w panikę i oddała podanie psując bekhend. Collins przerwała serię rywalki i przy 5:5 utrzymała podanie. W 12. gemie Australijka od 15-30 zdobyła trzy punkty świetnymi serwisami. W tie breaku liderka rankingu rozmontowała bardzo niepewną rywalkę. Triumf przypieczętowała krosem forhendowym.
Cały mecz trwał niespełna 90 minut. Dla Barty, był to trzeci wielkoszlemowy finał. Triumfowała w Paryżu w 2019 roku, na Wimbledonie w 2021 i w końcu na swojej ziemi w tym roku.
Po 44 latach Australia doczekała się triumfu swojej tenisistki. W 1978 roku tytuł zdobyła Chris O’Neil po zwycięstwie nad Amerykanką Bety Nagelsen.